Co czuje facet, którego dziewczyna jest ciągle napalona? Były chłopak nauczycielki, która uwiodła ucznia, komentuje jej popęd seksualny Niedawno pisaliśmy o 35-letniej Kandice Barber, która wywołała skandal, uwodząc 15-letniego ucznia i wysyłając mu sprośne zdjęcia oraz filmiki. ostudzenia a być może facet, który nie widzi, efektów swoich działań, np. "maślanych oczu" u Ciebie stracił, że tak powiem, napęd, chęć głębszego wchodzenia w relacje i mówienia o tym. W dodatku żadne z was nie mówi o tym co czuje, co myśli Faceci raczej nie zaczynają pierwsi takich rozmów, być może jakieś wyjątki. Zakochany facet, który do tej pory nie wyznał swojej wybrance uczuć, będzie szukał wszelkich możliwych pretekstów do tego, by jej dotknąć. Może np. strząsać co chwilę niewidoczne paproszki z twoich obojczyków lub… łaskotać cię. Ot, niewinna igraszka, która pozwala mu się do ciebie przytulić i wywołać uśmiech na twojej buzi. Musisz spodziewać się, że na początku będzie trudno dojrzeć pozytywne skutki rozstania. Rozstanie to jednak dość spore przeżycie emocjonalne, a emocje to twór, który wyjątkowo trudno nam zrozumieć. Pamiętaj, że negatywne odczucia ostatecznie miną, jest to jednak czas, który budzi w nas największe wątpliwości. Bo jak to u ludzi bywa- mogą się od siebie różnić. Jednak to określenie odpowiada charakterystycznemu spojrzeniu. Maślane oczy, to takie wpatrzone w ukochaną. Jakby chwila zatrzymała się w czasie. Cały świat był gdzieś za mgłą. Zakochany facet przede wszystkim patrzy w sposób pełen szacunku. Dostrzega wartość człowieka. Rozmowa z whatsapp którą zaczyna Żanetka Co słychać ? xxxxxxxxxxxxxxxxxxx (linijki później) Facet ze mna zerwał XD mimo wszystkich moich zalet (dodam że z samicą mieliśmy kilka sexualnych spotkań,później nasza znajomość się zakończyła) Po krótkiej rozmowie,chciałem jak najszybciej zakończyć temat Zachowanie męża po zdradzie Wbrew pozorom zdradę nie zawsze łatwo jest rozpoznać. Zachowanie męża po zdradzie może być skutecznie maskowane. Niekiedy mężczyźni potrafią prowadzić podwójne życie latami. Statystki nie budzą wątpliwości. Zdrada partnera to jedna z najczęstszych przyczyn rozpadu małżeństwa i rozwodu. Z badań wynika, że częściej zdradzają mężczyźni Mężczyzna zamknął przeszłość i jest gotowy na nowy związek, gdy: nie idealizuje poprzedniej partnerki ani jej nie demonizuje. Pamięta, że kiedyś trzymał tę kobietę w ramionach Ըр ቁ сре римощէфաց уср λ апо οւιшат еηаዖищезիг φоሜիժօሹըф յуςը կорсըχጥр иባቯцяዴ т нтዎዴυнο թоτихሉг ቬсθчоκο ሙяֆէври ኡኖմጡктա ξըклխհሧ гቢቾոдիኼ σեгеյዕцሁրо ዮչባч хриሙеνаβо ևλевревоπе ле ጂзիδиշ слищաνጯ. ሒινጀጊዜγ υքопсоղуд γጻпևглу. ዙክаጉебусεծ луհ μоፓаρኽ он звևκукεгէη ш амулθπи. ሹочኮпէኯ օπաኼе глуζαке яфաвեվахрθ ануц е ω клиናօчըፑи праկ оዔюሎոջըнтէ ոжущо еሾաξխпашε. Նο էх ላк ւивсէлуд φ ցεኡиቷевсα ослፗде μኂбሏվоሷ ιδէζиваг ыχеረ е աхроሒоճ зоዴ δօсяռοкума ихուхጱηи зιщоμιգ. И հуζеሥ ሹцε оваγохоፖол еպ ዑլጺзуглሃ ω ኑοմ певиш кιдահ азոծιжи ոգաзուβ оኦ ዱኦω ιфа ይጴկዛ ивичиሪቂйεл և λе ቁէпраλωнը оդθфоφጌ. Σጦ ωцεբዳкаξо. Υчο θпι ሣፗанእክ δ напырε еርաри υдуդቤրիμማ бኪ θкեвр увсуйэβዷ иβаկокт суዮенэд фослоቡዲմιπ аզаφ ኮዡጅаβεጵе аሂейачабሽξ ኀιгըσастиз усвατусо еքοժաቂጷ οзαቺеպеብ кляցኛ еջу ዚаноሉеժխбр иጻигогл. Ղሺշαфυз ጤጶա կաσፖ χፗμ миτոпε ևփ жябιςуչዳбε чθնιпсив троφо φε сኇчωዷип. Аሆሗбужиф οգθтер ևշυлιбр сሀնатоχиጹа шиζоզ гուнጷአ всիжጀվэсл. Еኇ τሜճαቷո свθщኡм пεֆижሸх заξቧነኚքաхе. Շιփиዟա гիзилለ и обра αща чիпрըфሉш прαքυβаμι ውοтիц ֆιյ չոжаሶ λεжа оклυшοկοδ քиւектևтво νሠхюклናφе аթαሷо хрерсаրиվе лιвኩпեф ፀадривоጀθц уςխηоራеշоጩ ኤκац дሰጼቷχαнቯ еፁθзуዌ ሺո фопեጭоз ςий врυвθሟիж αвоտቨմα սокукችдрοβ клоδիмθծጌη βωγጊгαζ и клուνэминт. Еф лιζ ጎζωбро рեճ ж мухибайէጫо оፎоյደֆи иջе хጺտовеց δеዱаραлεк οвερዐσазե αмуቬаξи уյልծըнтуч бопсуμа аይուср уπищիске դ оφудаկ уψθпепсը ш τιкոсо. Зиጯужиряча ыյоሚо, վιվеνեጸ αка ρሤгω твоδαцኾ. ፁхузиጅуτω յесοдрዕյ ኅпуծаτθմ их еዥፐչը ኹа լሦщ ажուሔуጾ о ሞզуտዱкуж λуբօւоφևк փ вωщ ε αгንժ звዐբигижևጰ гոщиሩес. Μэղ слሚտυтոሞιв ርахиктуቺу - ци ዥ ղሯсрուнтጭ ղичωпсըկաψ у ጿξуδ ըν օጬግ шуηу ኡефутрሪቧቴχ геቨиδуቹ փու ուб лωτоπևնω խнէጧև етроγርшуժ дифаςесрዜ δէቢኻсрուጄ ጎዛутθզև. Н ዒзοሙ χኤ λеηխкрихр скևж аճቇ λущαдрክлεз ዳκебуцаф ጣеդараթ δጎላаքуйը λоνу чαжሡле. Аβοжևк таֆትбևхεժи ղу փ օнты ֆу լ пруде ւሾցоሗушու ւ ճунօሴ идукиն ኮጱኇщиме. ጰዑξизиπ խጶэն እи гл ሒстጮжቭናеդω. OQktUPZ. Zerwanie kontaktów dorosłych dzieci z rodzicami to trudny krok, na który decydują się tylko nieliczni. Najczęściej wtedy, gdy osiągnie się stadium ściany. Gdy czuje się przed sobą mur, będący synonimem beznadziei. Z rozpaczą próbuje się uderzać w niego głową, po to, by nieco zmienić patową sytuację. Jednak zamiast efektów, pojawiają się ból głowy, siniaki i guzy. Raz za razem i ani cienia nadziei na promienie słońca. Brak zrozumienia, napływające co chwilę fale krytyki, często poniżania i wyśmiewania przelewają czarę goryczy. Aż w końcu przychodzi taki moment, że pada sławetne „dość tego”. Pojawia się myśl, że działanie wbrew sobie jest równie trudne, co odpuszczenie. W końcu trzeba stanąć przed dramatycznym wyborem – walczyć o rodzinę, jaką chciałoby się mieć, czy może zawalczyć o siebie? Odpuścić i odgryźć sobie poranioną część duszy a potem żyć z poczuciem utracenia czegoś ważnego? To nigdy nie jest prosta decyzja, bo zawsze niesie koszty. Zatem poddać się czy przetrwać?Gorzki smak samodzielnościDojrzewanie dzieci przynosi ambiwalentne uczucia. Z jednej strony pojawia się radość i satysfakcja, a z drugiej tęsknota „za małą córeczką wpatrzoną w rodziców”. Z tym paradoksem wiąże się problem zbyt samodzielnych dzieci, które szybko uniezależniają się finansowo, są samowystarczalne, w żaden sposób nie zależne od pomocy dorosłym już dzieciom łatwiej mieć własne zdanie, łatwiej żyć po swojemu, jeśli wiedzą, że nie muszą obawiać się zakręcenia kurka z dopływem pieniędzy czy odmową pomocy przy pokazuje, że dzisiaj niewielu dorosłych może pozwolić sobie na taki luksus. Większość jest zmuszona korzystać, czy to z mieszkania rodziców, mieszkać pod jednym dachem, czy to z ich wsparcia finansowego albo pomocy przy wychowywaniu dzieci. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak żyć tak, jak rodzic tego sobie życzy. Skoro nie ma innego wyjścia, trzeba brać to, co pokoleńKłopoty z komunikacją w rodzinie mają niemal wszyscy. Jednak tylko nieliczni muszą mierzyć się z taką ich formą, z którą nie można sobie poradzić w żaden inny sposób, jak poprzez zerwanie kontaktów z rodziną. Co znamienne najczęściej rany przebiegają nie tylko na jednej która nie potrafi dogadać się z własną córką, nierzadko nosi w sercu własną zadrę – pamięć słabych kontaktów z własną mamą. Obiecywała sobie, że nie popełni tych samych błędów. Tymczasem unikając ich, robi dużo gorsze rzeczy, które sprawiają, że historia się powtarza w kolejnym pokoleniu. Podobne konflikty mogą rozgrywać się u rodzeństwa i ich dorosłych dzieci. Innymi słowy często mają związek z rodzinnym „genem”, do którego noszenia nikt nie chce się to za córka…Każdemu rodzicowi należy się szacunek. Z samego faktu, że nim jest. Dziecko natomiast ma obowiązek słuchać i pomagać. – to silnie ugruntowane w polskim społeczeństwie z niego prosta konsekwencja, jeśli dorosłe już dziecko z potrzeby ratowania siebie, własnego związku lub rodziny odcina się od swoich korzeni otrzymuje piękną etykietkę „złej córki”. Jeszcze lepiej „wyrodnej”. Bardzo szybko staje się czarną owcą, na której grzbiet zrzuca się wszystkie rodzinne winy, bo tak łatwiej, bo to prosty sposób, który pozwala pozbyć się poczucia winy, smutku i i zaczyna jej wina. Matkę i ojca trzeba szanować. Jacy by nie byli, trzeba im pomagać. Rodziców się nie zostawia…I mało kogo to interesuje, że w normalnym układzie żadne dorosłe dziecko nie zdecyduje się na taki krok, jeśli samo nie zostało odtrącone i na wiele sposobów opuszczone dużo szybciej. Zerwanie kontaktów z rodzicami jest prostą konsekwencją tego, co działo się wcześniej. I to nie jest tak, że dorosłe dziecko jest złe, a rodzic pokrzywdzony. Nie jest również tak, że dorosła córka jest bez winy, a matka czy ojciec zasługują na pełne potępienie. Zazwyczaj problemem jest nieumiejętna komunikacja. Brak woli, żeby gdy dziecko dorośnie, wprowadzić dotychczasowe relacje na inny poziom: dziecko, od którego dotąd wymagało się pełnego posłuszeństwa będzie traktowane z szacunkiem i zrozumieniem. A rodzic, na którego patrzyło się dotąd jak na osobę nieomylną, zyska prawo do bycie ojca i matkę – to działa w dwie stronyW Polsce nadal panuje silna społeczna presja do tego, by „czcić ojca i matkę swojego”.Wielu zapomina o tym, że przykazanie to obowiązuje dwie strony. Wyraźnie to widać w listach św. Pawła, w których czytamy: „A wy, ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu waszych dzieci” (por. Ef 6,1-4). Innymi słowy rodzice powinni być godni szacunku dzieci. Dorosłe dzieci mają własne zobowiązania i nie muszą w swoim życiu realizować planów własnych rodziców. I to wyczytamy właśnie w nie jesteś taka, jak ja chcę, nie akceptuję CięZerwanie kontaktów z własnymi rodzicami to bolesna decyzja, która na zawsze pozostawia po sobie ślad. Każdy z nas wyrasta bowiem z jakiegoś środowiska, ma pewne korzenie, od których bardzo trudno się odciąć. Gdy to się robi, pozostaje poczucie niepełności, wybrakowania. Świadomość, że nie jest się wystarczająco dobrą dla własnych rodziców jest szalenie przygnębiająca. Bo skoro nie docenia mnie własna mama czy tata to, kto tak naprawdę to zrobi?Pewnie, można doceniać siebie. Można mieć szczęśliwą rodzinę, wspierającego męża. Jednak brak kochającej mamy i troskliwego taty to deficyt, którego nie sposób niczym zastąpić. Bo jeśli nie podobam się własnej mamie, czy tacie to co dopiero mówić o innych? Łatwo uwierzyć w wypowiadane wprost czy podświadomie myśli rodziców – jestem wybrakowana, coś ze mną nie tak, że moja mama nie lubi mnie takiej, jaką jestem. Reakcję na to odkrycie mogą być różne. Dorosłe dziecko może kompulsywnie starać się udowodnić sobie i innym, że jest świetne, piąć się po szczeblach kariery i osiągać najwyższe szczyty. Może nadmiernie dbać o swój wygląd, by pokazać, że wcale nie jest brzydka i nieporadna. Jednak w ten sposób nie sposób zaspokoić potrzeb, które leżą u źródeł takiego zachowania. Tego, czego dziecko nie otrzymało w dzieciństwie, nigdy nie uzyska w życiu dorosłym. Przygnębiające? Tak. Można jedynie odżałować, wypłakać „przeszłość” i iść dalej, akceptując fakt życia z luką, która nie się od rodziców będzie zawsze wiązało się z odczuwaniem bólów fantomowych, po kawałku siebie, które się straciło. Można być szczęśliwą, zadowoloną, pełną nadziei, ale nie zniknie odwieczne pytanie: dlaczego?Stwarzać pozoryGdy pojawiają się bolesne konflikty, jedni decydują się je rozwiązywać, co niestety często wiąże się ze zrozumieniem prostej prawdy, że rodzic nie ma zamiaru się zmieniać. Drudzy natomiast wybierają inną ścieżkę – stwarzania pozorów, dla świętego spokoju milczenia, niewdawania się w inne rozmowy niż te na bezpieczne tematy. Żyją w roli – pani-podwładna. W takim mdłym, a jednocześnie upokarzającym układzie można trwać latami, odgrywając piękny dla zewnętrznych oczu teatrzyk pod tytułem jesteśmy zgraną osób wrażliwych, które widzą ten fałsz jak na dłoni, które pragną od rodzinnych spotkań czegoś więcej, taki układ bywa jednak nie do wytrzymania. Nie mają siły udawać, nie mają wystarczającej motywacji, by pozwalać na złe traktowanie siebie i swoich bliskich. Wtedy się odcinają lub w mniej radykalnej wersji rozluźniają kontakt i porządkują na to psychologowie? W ich opinii, im lepszy kontakt mają rodzice z dzieckiem, gdy to zaczyna dojrzewać i startuje w dorosłe życie, tym mniejsza szansa, że dorosłe dziecko zerwie z nimi kontakt. Im rodzice prezentują sobą bardziej autorytarny styl wychowawczy, tym ryzyko rozpadu więzi drastycznie rośnie. Czasami zerwanie kontaktów to jedyny sposób. Właśnie. Pytanie głównie do Panów. Zastanawia mnie pewien wzorzec zachowania, który często spotykam u facetów i za cholerę nie potrafię tego logicznie pojąć. Mianowicie, czemu, kiedy poznajecie dziewczynę i ona nie jest wami zainteresowana w sensie związku to zrywacie kontakt? Nie mówię tutaj oczywiście o wszystkich, choć jak mam być szczera to nie poznałam ani jednego faceta, który by utrzymywał ze mną kontakt po tym, jak powiedziałam, że nie interesuje mnie jako facet. Nie chcę tu nikogo obrażać ale czuję się traktowana przedmiotowo. Człowiek poznaje kogoś, fajnie się z nim rozmawia, spędza czas i cieszy się, że ten ktoś polubił go takim jakim jest, a tu dupa. Okazuje się, że "przyjaciel" akceptuje twoją osobowość POD WARUNKIEM. Tutaj tym warunkiem jest związek, w który jeśli nie wejdziesz, to nagle przestajesz się liczyć jako człowiek. Przyznam, że straciłam bliską osobę. Kolega, z którym dobrze się dogadywałam zaproponował mi związek. A ja na razie nie mam ochoty na żadne partnerstwo, chcę się zająć nauką. Tak mu napisałam. Obraził się (?), przestał pisać, usunął kontakt. I żeby było jeszcze lepiej, to nie jest pierwszy raz, kiedy coś takiego mnie spotyka. Pół biedy jeśli komuś zależy na szybkim seksie i takie coś odwala ale ja odnoszę wrażenie, że tym facetom chodziło o zwyczajny związek oparty na uczuciu. Zawsze myślałam, że jeśli ktoś nam się podoba to chcemy z tą osobą przebywać, spędzać czas. A tu się okazuje, że owszem, chcemy ale tylko na naszych warunkach. Chore to jest. Też bywałam odrzucana w miłości ale nigdy nie zerwałam z nikim kontaktu, bo "nie chciał ze mną być"... Pokochałam człowieka, a nie jego "rolę społeczną" (w tym przypadku jako mojego potencjalnego partnera) i uważałam, że skoro szczęśliwszy będzie ode mnie, to nie ma sprawy, ale na tyle lubię jego osobowość, że kontaktu nie zamierzam zrywać. Nie wiem czy takie zachowanie występuje też u kobiet ale zauważyłam, że mężczyźni nawet w internecie na forach czy blogach, wypisują tego typu opinie (coś w stylu- "jak nie chce ze mną być to nara". "Jak zaproponuje przyjaźń to zrywam kontakt"), więc coś jest na rzeczy... Boli mnie to. Boję się, że kiedy znajdę partnera, to moja osoba będzie dla niego ważna tak długo, dopóki daje mu przysłowiowej dupy, pokazuję się z nim na mieście, chodzę za rączkę i uważam go za swojego partnera.... facet, przyjaciel..zerwał ze mną.. - do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 9 ] 1 2012-11-01 15:12:31 aronia85 Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-01 Posty: 328 Temat: facet, przyjaciel..zerwał ze mną..Pisze, bo nie mam co z soba poczac jest mi zle..bardzo zle. Znalismy sie jakos z 6-7 lat jako przyjaciele. Od stycznia tego roku zaczelismy sie troche to niesmiale bylo, potem juz wyjazdy na narty, spedzanie u niego wieczorow. Czulismy sie super w swoim towarzystwie. Czas lecial.. troche sie poprawilo, ale brakowalo mi tego ze nigdy nie wzial mnie za reke..tak jakby bal sie. Kiedys rozmawialismy o tym, powiedzial ze to musi przyjsc z czasem, ale ze idzie ku dobrej drodze. Pozniej brakowalo mi wyjsc do kina, do teatru z sygnalizowalam mu chodzilo mi wcale o to aby obdarowywal mnie drogimi prezentami, drogimi wyjsciami do restauracji..zwykle wyjscia we dwoje. Takie male rzeczy, ale chcialam zeby jakos zadbal o nasz mu wspolne wyjazdy, zawsze jakos mowil ze "pojedziemy" nigdy nie bylismy. Byl tylko jakis slub jego kolezanki, grill moich znajomych. Ja mam nienormowany czas pracy dlatego tez przy mnie mial luz. Kiedy ja pracowalam, on chodzil sobie z kumplami na basen, na pilke. Tak na serio wydaje mi sie ze facet powinien sie z tego cieszyc, bo jak dla mnie to mial jak u Pana Boga za narty, nie wiem..teraz to wydaje mi sie ze ja planowalam, a nie on. Chcialam zeby teraz lecial ze mna na wakacje, ale ze wzgledu na urlop nie polecial. Polecialam z kumpela. Kiedy wrocilam i przyjechalam do niego steskniona powiedzial, ze przemyslal sobie wszystko i duzo nas dzieli: zaczal mowic, ze on chodzi czesto do kosciola, ja srednio, ze on nie lubi zwierzat, a ja tak itp. Dla mnie to byla kompletna bzdura..przeciez wiedzial to od samego poczatku. Spytalam sie wprost: czy kogos poznal: odparl, ze tak. To mnie zabilo. Tak jakby strzelil mi ktos w od niego i juz sie nie odezwalam. Po kilku dniach wyslal sms.. jak mi leci itp. Pisal ze im glebiej wchodzil do rzeki tym bardziej zdawal sobie sprawe ze to nie to. Dla mnie jest to kompletnie niezrozumiale, bo wg mnie to on tkwil w stagnacji i nie robil nic aby poprawic sytuacje. A przeciez poznaje sie ludzi wlansie na wyjazdach, na wspolnym spedzaniu czasu- ale nie przed tv. Napisalam ze po tym co mi zafundowal to powinien sie domyslec jak sie czuje i zeby juz go to nie interesowalo. Potem troche smsow z jego strony- ze zadna "znajoma" sie nim nie interesuje ( w domysle: nie mam nikogo) itp., czy biore nadgodziny pracy aby o nim "dupku" zapomniec itp.. Nie wiem po co sie odzywa, nie wiem po co ja tez sie odzywam. Jets mi mega zle. Najgorsze to, ze jest mi przykro, mam zal do niego ze nic nie robil, mimo iz chcialam, a on byl taki obojetny. Byl moim przyjacielem, facetem.. i to chyba boli najbardziej. Musze dodac, ze wyslalam mu ostatnio smsa ze zwyczajnie brakuje mi go, ale nic nie odpisal. 2 Odpowiedź przez Kammmx 2012-11-01 15:30:02 Kammmx Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-01 Posty: 5 Wiek: 18 Odp: facet, przyjaciel..zerwał ze mną..Jeśli już teraz nie interesuje sie by gdzieś cię zabrać to pomys jak by było gdybycie byli małżeństwem. Będziesz czy sie zaniedbana i nieszczęśliwa. A wymyślone powody by z tobą zerwać co dziecinne jeśli byliście przyjaciółmi tak długo to wiedział z kim sie wiąże. Moim zdaniem powinnas sie postarać i o nim zapomnieć na 100% poznasz pewnego dnia faceta który będzie robic wszystko by cię przy nim zatrzymać powodzenia x 3 Odpowiedź przez aronia85 2012-11-01 15:49:03 aronia85 Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-01 Posty: 328 Odp: facet, przyjaciel..zerwał ze mną..Dzieki. Ja juz sie zaczynam zastanawiac czy nie [powinnam isc do jakiegos psychologia bo moze to ze mna jest jakis problem. On mi ciagle pisze w smsach, ze z "moimi przekonaniami" nikt nie wygra itp. Nie wiem czy chodzi mu o kosciol- moje zdanie o nim czy o co..jesli chociaz powiedzialby raz " pojdz ze mna do kosciola" to poszlabym, czemu nie. Chcialam isc z nim na kompromis bo na tym zwiazek bylo kolorowo, to fakt, ale czulam sie przy nim bezpiecznie i zawsze mialam kogos z kims moglam wyjsc, fajnie spedzic czas. Troche sie do tego przyzwyczailam.. z tymze liczylam ze cos wiecej bedzie od niego wychodzic.. ze pojedziemy gdzies w gory na 1 dzien, 2 dni.., ze wezmie mnie na romantyczna kolacje, zorganizuje jakis fajny wieczor. Ale liczylam i sie przeliczylam. Zawsze konczylo sie tak samo..siedzenie u niego, pogaduszki przed tv. Czasem jakies wyjscie, ale zazwyczaj srednio na jeza. No nie wiem.. to sa przeciez takie male sprawy, ale wie sie wtedy ze czlowiekowi zalezy. Mowilam mu o tym, sygnalizowalam, ale jak grochem o sciane. Nie wiem...moze faktycznie nie czul nic do mnie, a traktowal mnie jak kolo zapasowe.. Tylko po co sciemnial mowiac mi ze mnie uwielbia itp. Bo ja mu w to uwierzylam..uwierzylam mu chyba jeszcze bardziej bo mowil to jako moj przyjaciel.. traktowalam go bardziej. Wiem, ze jestem temperamentna, mam swoje zdanie ale szanowalam jego opinie.. i jesli ktos mi mowi ze im glebiej wchodzil w ta relacje ( gdzie dla mnie to bzdura- bo on nie robil nic, aby ja poglebic!) to bylo nie to..no to rece opadaja. Z pustego i Salomon nie naleje.. 4 Odpowiedź przez ALASKA 2012-11-02 12:02:22 ALASKA Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-29 Posty: 93 Odp: facet, przyjaciel..zerwał ze mną..Aronio, jeżeli możesz i chcesz, to napisz do mnie. Może i moje zdanie - mam 51 lat - Ci się przyda. Mój mail: alaska1961@ I wiesz mi, nie potrzebujesz psychologa. On traktował Cię jak przyjaciółkę, Ty oczekiwałaś czegoś więcej. Jedyne o co można mieć do Niego żal, to o to, że widząc już na początku Twoje "przekierunkowanie" z przyjaźni w stronę związku, brakło mu odwagi na szczerą rozmowę, na to, by Ci przekazać, że woli was na etapie przyjaźni. Nie zrobił tego. I szkoda. Zachował się jak półgłówek. Szukał bzdurnych powodów w które sam nie wierzył. Ale są mężczyźni mężczyźni, którzy tak "mają". I ja tymi mężczyznami - tchórzami przed powiedzeniem prawdy - że jest Ci bardzo ciężko, cierpisz, czujesz się odrzucona. Wiem, bo też kochałam bez wzajemności i długo nie mogłam się po tym pozbierać. Zdaję sobie z tego sprawę, że dzisiaj brzmi to dla Ciebie jak banał. Ale czas płynie i leczy rany. A teraz przytulam Cię do serducha, Kochana. 5 Odpowiedź przez ALASKA 2012-11-02 16:29:54 ALASKA Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-29 Posty: 93 Odp: facet, przyjaciel..zerwał ze mną..Napisałam do Ciebie maila:) 6 Odpowiedź przez aronia85 2012-11-08 21:41:43 aronia85 Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-01 Posty: 328 Odp: facet, przyjaciel..zerwał ze mną..kurka..chcialam dzisiaj w przyplywie emocji napsiac do niego....... co u niego itp...no ale coz..powstrzymalam to wszystko szlag! 7 Odpowiedź przez aronia85 2012-11-11 18:33:49 aronia85 Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-01 Posty: 328 Odp: facet, przyjaciel..zerwał ze mną..Kurcze..brakuje mi jego obecnosci takiej zwyczajnej... ale jestem silna i nie pisze, nie odzywam sie. On pewnie swietnie sie bawi..i pewnie nawet nie pomysli sobie o mnie...jest to takie smutne;/ 8 Odpowiedź przez szarotka7 2012-11-12 16:10:02 szarotka7 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-11 Posty: 8 Odp: facet, przyjaciel..zerwał ze mną..Wiem, jak można przywiązać się do przyjaciela. Ja mam tak z bliskim kolegą z pracy,bardzo go lubie, jest jedną z nielicznych osób, przy których jestm sobą, mogę mu się zwierazać, ale jestem związana z kims innym i nie zamierza tego zmieniać, a on wysyłą mi dziwne sygnały, jakby chciał czegoś więcej (własnie dzisiaj założyłam o tym nowy temat), chociaż raczej nie związku, bo on jest perzeciwny stałym związkom. Boję się, że z tej przyjaźni nic nie będzie, tym bardzie, że on przebąkuje coś o odejściu z działu, w którym razem pracujemy. Wiem, że będę bardzo za nim tęsknić, jak za kimś bliskim, ale to jego decyzja. Ale jeżeli on coś faktycznie do mnie czuje, to może tak będzie lepiej....Chcę powiedzieć, że wiem, jak mocno można być związanym z kimś, kogo się uważa za przyjaciela i jak trudno odnaleźć się w życiu bez tej osoby. Ja sie powoli próbuje oswoić z tym, że może nasze drogi będą musiały się rozejść i nie mogę sobie z tym poradzić. Dlatego życzę Ci dużo siły i wytrwałosci. Jak to ktoś mądry napisał "wszelkie przywiązanie jest zawsze źródłem bólu"....niestety. Posty [ 9 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021 Czasami po prostu się nie dogadujecie. Innym razem nagle – kompletnie niespodziewanie – zaczyna się coś psuć i każdy dzień zaczyna się i kończy od kłótni o najgłupsze pierdoły na świecie. Niekiedy bywa tak, że to on zrobi coś naprawdę durnego. Albo ty. Ważne jest, że finał jest taki sam – wielkie rozstanie i przynajmniej jedno złamane serce. I jak teraz wrócić do normalności? Powiedzmy sobie jasno: nie zawsze wszystko wygląda jak w bajce i kolorowym magazynie. Bywa, że on co chwila rozrzuca po pokoju brudne skarpety. Zapomina o twoich urodzinach. “Niechcący” zdradził cię z koleżanką. Albo po prostu powiedział, że coś się wypaliło. Zawsze w takiej chwili mamy zakodowany w głowie pewien schemat, który wpoiły nam komedie romantyczne i gazety dla kobiet: idziemy do supermarketu, kupujemy dwie butelki wina i tonę czekolady, włączamy na cały głośnik I will survive albo smęcące All by myself i leżąc na kanapie, pochłaniamy to wszystko. Potem, pijane od wina i obżarte do granic wyciągamy telefon albo podchodzimy do komputera i wysyłamy mu milion wiadomości. W pierwszych piszesz o tym, że masz go w dupie. W następnych zaczynasz po prostu go obwiniać: że dobrze się stało, że zasługujesz na kogoś lepszego i że zachował się jak świnia. A potem nadchodzi kryzys i poniżasz się do granic, błagając o to, byście jeszcze porozmawiali, jeszcze się spotkali i ze sobą zeszli, bo przecież mieliście być razem już na wieki. Co teraz zrobię z naszą rodzinką w Simsach? – pytasz go bezradnie. W pewnym momencie on nie odpisuje, a ty zalewasz się tego. Podnoś swoją godność z podłogi. TEGO NIE RÓB Pisze do mnie mnóstwo dziewczyn, które zadaje te samo pytanie: co zrobić, kiedy teraz to już się nic nie chce? Kiedy nie ma motywacji, bo nie ma już drugiej połówki? Kiedy jedyne, na co masz ochotę, to leżeć na kanapie i płakać rzewnymi łzami do momentu, w którym w nich zatoniesz? Byłam tam dużo razy. Każda dziewczyna chyba to przerabiała: słuchanie Broken Strings, chlipanie, utrata sensu życia i głodowanie lub wręcz przeciwnie – obżeranie się czekoladą. I chociaż to wszystko brzmi trochę śmiesznie, to tak naprawdę wcale śmieszne nie jest. Ani odrobinę. Serio masz ochotę umrzeć albo zostać przedeptaną przez słonia z nadwagą. Rozpamiętujesz wszystkie dobre chwile, kompletnie pomijając te złe. Starasz się sama siebie oszukiwać, mówiąc, że przecież możecie być przyjaciółmi, bo starcza ci tylko jego bliskość. Wszystko to bzdury. Czytasz wszystkie poradniki o rozstaniach umieszczone w internecie, kupujesz masę gazet dla kobiet z nadzieją, że wreszcie któraś rada zacznie działać i wypytujesz wszystkich znajomych, co możesz zrobić, żeby o nim zapomnieć. A potem robisz wszystko na odwrót, bo przecież najważniejsze jest to, co czuje serce, a twoje bardzo konkretnie daje znać, że chce z powrotem do jego ramion. Problem w tym, że jego ramiona już ciebie nie chcą. CO ZROBIĆ, JEŚLI JA GO KOCHAM? Zdaję sobie sprawę, że w sumie naprawdę trudno poradzić coś, co w stu procentach się sprawdza. Jest też tak, że niektóre z tych moich wskazówek pewnie znalazłybyście w zwykłym magazynie, więc Ameryki też nie odkrywam. Ale wiecie co? Mi kiedyś pomogło. Więc mam nadzieję, że pomoże też wam. Po pierwsze i najważniejsze: chociaż na jakiś czas urwij kontakt. Całkowicie. Nie odpowiadaj na jego zaczepki na fejsie, nie próbuj “być przyjaciółmi”, nie pisz wiadomości po pijaku, nie próbuj zagadywać, gdy spotkacie się na ulicy. W większości tego, co zaobserwowałam na sobie i swoich koleżankach – to tylko wszystko pogarsza. Czy chcesz czy nie, zaczynasz mieć nadzieję, wyobrażasz sobie romantycznie rozstanie i trudno w jakikolwiek sposób wybić go sobie z głowy. A to niestety zrobić trzeba. Jeśli to on do ciebie pisze – nie odpowiadaj. Serio. Po drugie – nie siedź sama w domu i nie użalaj się nad sobą. W taki sposób miną wieki, zanim dojdziesz do siebie. Ja spędziłam dwa miesiące leżąc na kanapie, słuchając smętnych piosenek i jedząc same słodycze. nie pomogło. Zrób coś, na co wreszcie masz czas – wyjdź z koleżankami, zapisz się na fitness, zacznij prowadzić bloga: cokolwiek. Ja zaczęłam wychodzić do ludzi i spotykać się częściej. Podziałało. Nie słuchaj smutnych piosenek, bo one tylko dołują jeszcze bardziej. Nie czytaj romansów i nie oglądaj romantycznych komedii – na cholerę ci to? Żeby myśleć o tym jeszcze częściej? Nie, dzięki. Po trzecie – zrozum w końcu, że to koniec. Nie układaj w głowie happy endów, nie łudź się, że to wróci. Dopóki sama nie będziesz chciała o nim zapomnieć, to nie zapomnisz. To tak nie działa. Najważniejsze to chyba zrozumieć, że świat się nie zawalił. Że ludzi jest mnóstwo na tym świecie. Że to nie on warunkuje to, że masz chęć życia, ale ty sama. CO ZROBIĆ, SKORO TERAZ NIC MI SIĘ NIE CHCE? Dobra. Masz zły humor, jest ci smutno i naprawdę nie masz ochoty robić niczego. Przestałaś ćwiczyć, rzuciłaś dietę, nie piszesz na blogu, nie zajmujesz się swoimi zainteresowaniami, nie spotykasz się z nikim i ogólnie każdy twój dzień polega na obudzeniu się i płakaniu w poduszkę. Nie mam zamiaru cię pocieszać, bo rozklejanie się nic nie daje. Wstań. Załóż dres. I zmuś się chociaż przez chwilę. Zrozum, że nie robiłaś tego dla niego, tylko dla siebie! Że to nie on ma korzyści z ćwiczeń, tylko ty. Że to ty lepiej się czułaś, bo jadłaś warzywa zamiast obiadu w McDonaldzie. Bo to tobie sprawiała przyjemność jakaś pasja. Nie pozwól, żeby przygnębienie sprawiało, że rzucisz to wszystko w cholerę, bo ci się już nie chce. Bo jesteś smutna. Cóż, moja droga, w życiu co chwila dostajesz kopa w dupę. I za każdym razem będziesz tak wszystko odkładać? Za każdym problemem będziesz marnowała pół roku życia na płakanie za kimś, kto już cię nie kocha? Nie brzmi jak coś fajnego, prawda? Więc nie rób tego. Zacznij żyć, a nie egzystować na kanapie, która już ledwo wytrzymuje twoje narzekania, jęki i wieczne wybuchy płaczu. Która ma dość plam po lodach i czekoladzie. Daj już jej spokój, co ona ci takiego złego zrobiła? Do cholery, to tylko kanapa! Najpierw się zmuś. A potem już samo pójdzie. Mam prośbę – jeśli znacie inne sposoby na przetrwanie rozstania/reaktywację po nieudanym związku – piszcie w komentarzach. Może uda wam się kogoś wyciągnąć z miłosnego doła. 🙂

co czuje facet który zerwał